recenzja książki

„BYK” SZCZEPAN TWARDOCH

„Byk” jest rozgrywką pomiędzy traumatycznymi wspomnieniami, szarpaniem się z tożsamością i teraźniejszością.
Wspominki tyczą dzieciństwa stosunku dziadka do bohatera, ujęte jest to w prawdy, nauki i proste niemal ludyczne refleksje mówione (pisane) po śląsku. Bohater popija drogą whisky siedząc na niewygodnym krześle, czasami odbiera telefon z tamtego świata, który czegoś od niego chce nieustannie. Czytamy wówczas te jednostronne odpowiedzi na niesłyszalne pytania zadawane w słuchawce. Brzmi to tak trochę jak z telenoweli. W chwili zwątpienia lub słabości bohater posiłkuje się kreską białej substancji.
Tu ów Byk wcześniejszy Cielak prawi o śląskości, stosunku do polskości, o tym, że dziadek był szowinistą i żołnierzem z Wermachtu i babci nie kochał.
Nieustanna histeria przeplatana zapewnieniami o własnej byczej sile.
I cóż. Czyta się szybko. Styl klasycznie twardochowy – poza tymi drętwymi rozmowami telefonicznymi, które brzmią jak z telenoweli. Książka… książeczka jest malutka i króciutka. I może dobrze.
Jak dla mnie nie ma tu niczego poza szamotaniną. Można przeczytać – fani S. Twardocha będą zachwyceni – bo wszak jak to kiedyś napisał inny znany pisarz „Dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? (…) Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był!”.
Brawa w teatrze i tak będą.
Tytuł „Byk”
Autor Szczepan Twardoch
Liczba stron 112
Wydawnictwo Literackie

Kocham książki i czytam je od kiedy pamiętam. Uwielbiam ich zapach, szelest papieru i to co w nich – niesamowite historie, wciągające klimaty i zaskakujące zakończenia. Rocznie czytam około 150 książek. Zapraszam na mój profil na Instagramie - są tam nie tylko zapowiedzi i recenzje, ale też konkursy z książkami do wygrania: instagram.com/mad.skalska/ Zawodowo jestem mgr. ekonomii, po ponad 20 latach pracy w korporacji zupełnie się przekwalifikował. Prowadzę Agencję Reklamową DMUCHAWCE.

Zostaw komentarz