recenzja książki

„MNICH” TADEUSZ BARTOŚ

„HISTORIA ŻYCIA, KTÓREGO NIE BYŁO”.

Ta książka nie zachwyci ani ateistów, ani wierzących… więc jest historią życia, którego nie było, ani fikcją, ani (jak się zarzeka autor) prawdą. Tak czy inaczej obecny profesor nadzwyczajny – habilitujący się z Świętego Tomasza z Akwinu – jest byłym mnichem, który 20 lat żył żywotem dominikanina.
Oczekiwanie, że znany filozof, (którym jest Bartoś) w swojej książce przekaże głębokie i inspirujące rozważania, okazuje się niestety daremne.
Historia Mnicha to dziwaczny cykl zdarzeń człowieka rozczarowanego, ale od początku.

W książce bohater Jan postanowił wstąpić do zakonu dzieje się to bardzo szybko i właściwie jego motywacje nie są specjalnie klarowne. Postanawia zostać zakonnikiem i zostaje, idzie do klasztoru, opat go ściska serdecznie i zostaje Mnichem. Nie ma wstępnej rozmowy, która zawsze w takich przypadkach występuje i to razi bo przecież zakonnik z 20-letnim stażem powinien bardziej zadbać o takie oczywistości.
Jan przybiera imię Benedykt i pragnie się rozpuścić w miłości do Boga. Porzucić całkowicie życie jakie znał i przeistoczyć się. W tym krótko opisanym procesie dociera do refleksji, że staje się martwym. Oddanie się w ten sposób Boga czyni z niego ludzkiego Zombie. Tak też postrzega swoich współbraci, którymi krótko się fascynował, a z czasem widzi w nich jedynie puste skorupy w habitach snujące się po mrocznych korytarzach klasztoru.
Następnie (co często się dzieje później) ma reminiscencje ze świata poza klasztorem, gdy siedzi w knajpie i pije kawę, paląc papierosa, słyszy śmiechy dziewcząt, które bawią się do rana. Nasz bohater tu odczuwa wyższość na taką próżnością i beztroską. I przypomina mu się śmiech dziewczęcy gdy był Mnichem. Dobiega zza jego pleców podczas modłów – intryguje, lecz Mnich nie może się odwrócić, choć ten śmiech brzmi anielsko i kusząco.
Znów wracamy do świeckiego świata, Jan leży na kanapie, pije whiskey i pali papierosa dumając nad światem.

I takie to ciągłe dywagacje i wspominki, które nie prowadzą do żadnych wniosków. No może poza jednym – Jan był niezadowolonym Mnichem i jest średnio zadowolonym „cywilem”. Biedny człek, marność nad marnościami i jeszcze raz marność.

Książkę czyta się szybko i dobrze. Jest napisana ładnym językiem, czuć tu, że autor sztukę przekazywania myśli i emocji ma opanowaną znakomicie. Tylko, że te myśli są nijakie i marudne.

Po profesorze, który napisał szereg prac o Akwinacie, spodziewałam się znacznie więcej.
To nie jest jego historia, tak zapewnia.

Nic się nie straci, ani niczego nie zyska czytając tą książkę.

Tytuł „Mnich”

Autor Tadeusz Bartoś

Wydawnictwo Marginesy

Liczba stron 267

https://marginesy.com.pl/sklep/produkt/133200/mnich

Egzemplarz recenzencki od WYDAWNICTWA MARGINESY

Kocham książki i czytam je od kiedy pamiętam. Uwielbiam ich zapach, szelest papieru i to co w nich – niesamowite historie, wciągające klimaty i zaskakujące zakończenia. Rocznie czytam około 250 książek. Zapraszam na mój profil na Instagramie - są tam nie tylko zapowiedzi i recenzje, ale częste konkursy z książkami do wygrania: instagram.com/mad.skalska/ Zawodowo jestem mgr. ekonomii, po ponad 20 latach pracy w korporacji zupełnie się przekwalifikował. Prowadzę Agencję Reklamową DMUCHAWCE.

Zostaw komentarz