recenzja książki

„MÓJ MAŁY ZWIERZAKU” MARIEKE LUCAS RIJNEVELD

Stanowczo jest to piękna literatura piękna.
Poprzednią powieścią tego młodego holenderskiego autora pt. „Niepokój przychodzi o zmierzchu” byłam oczarowana.
https://ostatniastrona.com.pl/niepokoj-przychodzi-o-zmierzchu-marieke-lucas-rijneveld/
Szokująca, mocna, niebanalna i bardzo odważna lektura.
Genialna fabuła, genialne pióro, niesamowicie wykreowani bohaterowie i ich świat.
Cudowny język i styl, który wciąga nas do świata zagubienia, bólu, tęsknoty i obrzydliwości.
Jest dziwnie, mrocznie, fascynująco i bardzo klimatycznie.
Dużo tutaj poszukiwania siebie, obsesji i przeszywającej samotności.
Nasza główna bohaterka to czternastoletnia dziewczyna.
Jest nastolatką, bardzo zagubioną i naiwną, jednak jak na swój wiek bardzo rozwiniętą.
Jej rodzina pogrążona jest w żałobie i nikt nie ma czasu dla niej, Odejście jej brata jest okropne dla wszystkich, jednak dlaczego rodzice zapomnieli o niej ?
Nie potrafi zrozumieć dlaczego nie jest ważna, kochana.
Gdy nikt z jej najbliższych nie zauważa jej, zaczyna popadać w coraz to większe dziwności.
Rozmawia z Freudem czy Hitlerem, rzuca cytatami z przeczytanych książek czy piosenek, marzy o lataniu, zatraca się w muzyce.
Czytając czułam ogromne poczucie bólu, samotności i bezsilności.
Gdy coraz częściej w jej domu pojawia się miejscowy weterynarz Kurta, cieszy się, że wreszcie ktoś się nią zainteresował, ktoś z nią rozmawia, ktoś ma dla niej czas.
Kurt jest mężczyzną przed pięćdziesiątką, który ma żonę i dwóch synów. Musi mierzyć się ze swoimi lękami i krzywdami, jakich doznał w dzieciństwie.
Zaczynają spędzać razem coraz więcej czasu, czytają wspólnie książki, słuchają muzyki, rozmawiają.
To przebywanie razem zaczyna się przeradzać w coś dziwnego, niepokojącego, niedozwolonego.
Zatraca się granica między tym co można, a czego nie, co jest zakazane a co w porządku.
Kurt zaczyna dziewczynę wabić, kusić i manipulować nią. Jego seksualna fascynacja jest chora.
Dziewczyna jest łatwym celem – niekochana i pozostawiona sama sobie, do tego tak bardzo łatwowierna.
Co z tego wyniknie ?
Przyznam, że z ciężkim sercem mi się to czytało, czasami miałam ochotę rzucić, gdzieś tą książkę, aby przerwać to co się działo na jej kartkach.
Narratorem całej historii jest Kurt, to dzięki jego monologowi dowiemy się co siedzi w jego głowie i co się dzieje z naszą bohaterką.
Właśnie zastosowanie tutaj takiego rozwiązania jeszcze bardziej wpływa na odbiór lektury.
Powieść czyta się błyskawicznie, jakby na jednym wdechu, jednak z wielkim niesmakiem i obrzydzeniem.
Wiedziałam, że muszę ją przeczytać na raz i właściwie zanim się spostrzegłam przeczytałam całość.
Autor, to niespełna trzydziestoletni mężczyzna. Zadziwiające jest, jak bardzo niesamowite postacie wykreował i jak mocną, emocjonalną historię stworzył.
Tytuł „Mój mały zwierzaku”
Tłumaczenie Jerzy Koch
Liczba stron 340
Wydawnictwo Literackie

Kocham książki i czytam je od kiedy pamiętam. Uwielbiam ich zapach, szelest papieru i to co w nich – niesamowite historie, wciągające klimaty i zaskakujące zakończenia. Rocznie czytam około 150 książek. Zapraszam na mój profil na Instagramie - są tam nie tylko zapowiedzi i recenzje, ale też konkursy z książkami do wygrania: instagram.com/mad.skalska/ Zawodowo jestem mgr. ekonomii, po ponad 20 latach pracy w korporacji zupełnie się przekwalifikował. Prowadzę Agencję Reklamową DMUCHAWCE.

Zostaw komentarz