„MOJA MARTWA DZIEWCZYNA” MARCIN BARTOSZ ŁUKASIEWICZ

Hmm to była bardzo dziwna lektura.
Tak, uwielbiam wszystko to co inne, dziwne, nieokreślone, nieszablonowe i odstające.

Zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, nie czytałam wcześniej nic tegoż autora.

Wiem, że jest to Jego powieściowy debiut literacki.

Jednak historia o miłości, która jest silniejsza niż śmierć, i morderstwie, które, przeraziło nieumarłych bardzo mnie zaintrygowało.
No i ta okładka –  przebojowej i pewnej siebie dziewczyny z fioletowymi włosami.

Poznamy miłość, która się rzadko zdarza. Jest szczera, prawdziwa i taka do śmierci, a nawet po niej.

Judka, Kasia i Piotr to nasi główni bohaterowie.

Jednak nie to jest takie wyjątkowo, lecz fakt, że jedno z nich jest zombi, drugie nieżyjącą od kilkuset lat istotą, a trzecie zwykłym śmiertelnikiem, który zakochał się w nieodpowiedniej dziewczynie. Zakochani spotykają się na cmentarzu, gdzie pełno dziwnych istot, zjaw, duchów i ghuli.

Spokojnie życie tego towarzystwa przerywa zaskakujące morderstwo.

Otóż na cmentarzu zostaje znalezione ciało martwego mężczyzny.

Kim był i dlaczego zginął ? Kto go zabił ?

Oczywistym jest, że szybko dowie się o tym policja i będzie szukać mordercy.

Jutka postanawia wkroczyć do akcji i odkryć prawdę.

To co odkryje zaskoczy ją samą.

Czy to morderstwo zniweczy porozumienie między ludźmi, nieumarłymi i duchami ?

Zachęcam Was do poznania tej historii i wyrażenie swego zdania.

Mi ta lektura nie przypadła szczególnie do gustu.

Świetny pomysł – historia z potencjałem, super skonstruowani bohaterowie.

Jednak zupełnie nie spodobał mi się język, styl autora i klimat powieści.

Coś mnie tu mocno uwierało, drażniło.

Jest to stanowczo lektura skierowana do młodzieży.

Sądzę, że w wersji komiksowej byłoby lepiej 🙂